sobota, 9 stycznia 2016

Co ugotować, gdy czekasz na skarpetki Batmana?

Nie chcę otwierać oczu. Przeraźliwe odgłosy dobiegające z zewnątrz  do mojej świadomości skutecznie odbierają chęć do oddychania. Tykanie zegara. Szczek psa. Poruszające się kości, czyjś oddech, wibracje powietrza. Ktoś mnie szturcha. Ciągle nie wykonałem żadnej czynności która mogłaby sugerować, że nie jestem tylko zimnym workiem na narządy. Będę leżał dalej.
Szarpnięcie za rękę. Ciągle leżę. Zaczynam rozpoznawać głos. Kiełbaska. Czyli jednak wylądowałem bezpiecznie w łóżku.
Zakładam na swe nieposłuszne ciało fartuch. Bez niego jak bez młota. Danie ma być lekkie i na zimno. Kurwa... No to chyba tylko sałatka ? Zobaczmy czy zrobimy coś z tego co zostało z poświątecznych zapasów. Nic nie zmusi mnie żebym ruszył tyłek gdziekolwiek przed 18, a tym bardziej do miejsca w którym będę musiał używać czegoś co znajduje się w mojej czaszce. Pomidory, papryka, jakaś reszta gorgonzoli i zieleniny oraz opakowanie śmietany. Czy mam gdzieś makaron ?
No to niech będzie sałatka … z  makaronem. I tuńczykiem. Bo tuńczyka Ci tutaj dostatek.
Wreszcie doświadczenie uzyskane w czasach studenckich zaczyna procentować. Z naczyniami uwinąłem się Brewster z Gołotą. Woda do gara i myk na średni palnik. Do gara szczypta soli i trochę oliwy i przerwa. Łyk wody, zaduma nad losem ojczyzny, powiedziałbym sobie nigdy więcej, ale po co się oszukiwać. Głosy z pokoju obok są coraz intensywniejsze, dziewczyny chyba wracają do świata żywych.
Poszukuję blendera. Jestem pewien że w którejś szufladzie go … O, jest. Ogólna koncepcja dania  jest prosta. Makaron będzie brał kąpiel w musie na bazie pomidora i papryki, a jeżeli coś nie wyjdzie to w sosie ze śmietany i gorgonzoli, do tego trochę zieleniny i jeszcze więcej pomidora, potem coś na wierzch i w nagrodę odzyskam swoje skarpetki Batmana.  Zatem do pracy.
Opłukuje pomidory i paprykę. 2 pomidory kroję w ćwiartki, wykrajam z nich pestki i wrzucam do miseczki. Patroszę paprykę (???!!!) i dorzucam ją do owego naczynia. Oprócz tego ląduje tam kilka listków świeżej bazylii, ząbek obranego czosnku i sok z połowy cytryny. Blender do ręki, silniczek w ruch … Wrrr ….  Brrrhhhh brhhh hhhhhh… Kurwa chyba nie o to mi chodziło. Wszystko się babrze, ostrze co chwile się zacina, substancja która powstała konsystencją przypomina bardziej bełt niż aksamitny mus, ale …. Smakuje całkiem nieźle ! Pierwsze uderzenie pomidora, zaraz później pojawia się charakterystyczny smak papryki … i ta kwaśna nuta… Jaka szkoda, że nie mam malaksera !
Makaron gotowy.  Odcedzam go, a w czasie kiedy kradną demokrację,  zalewam  go zimną wodą i odstawiam na bok z  którego krzyczą ci, co chcieli ją ukraść wcześniej, ale z innym uśmiechem na twarzy. Ponoć ci co przyszli teraz,  nie liczą się z opinią mniejszości , która kiedy była większością to nie liczyła się z mniejszością, ale trzeba zmienić standardy. A tata Poli powiedział , że  należy zwrócić władzę ludowi. Lud, kradzież, demokracja, makaron,  odcedzanie, rzygi … wiem.
Nowy pomysł wpadł mi do głowy równie niespodziewanie szybko, co gimnazjalistka na szkolnej dyskotece. Patelnia na średni palnik, ląduje na niej śmietana i gorgonzola, kiedy ser się rozpuszcza zawartość miski z musem który okazał się bardzo nie musem, przecedzam przez sitko na patelnie. Z pozostałego miąższu (jest takie słowo?) wyciskam wszystko co mogę, resztę z braku pomysłu wyrzucam do kosza. Sól i pieprz ziołowy do smaku, wszystko mieszam, sprawdzam smak … Ponieważ nie ufam dziś swoim kubkom smakowym proszę mądrzejszych od siebie o konsultacje … Palec – grzebalec w patelnię … Po minie widzę, że nie tylko moim zdaniem właśnie powstały sos smakuje godnie.
Makaron do dużej miski, sos serowo-pomidorowy wylewam na makaron i do tego wszystkiego dodaję puszkę odcedzonego tuńczyka. Wszystko mieszam.
Do nowej, przezroczystej miski na spód wkładam część makaronu. Na nim układam warstwę rukoli, pokrojoną w paski rzodkiewkę i kolejną warstwę makaronu. Na wierzch garść sałaty, układam dookoła ćwiartki pomidorów i wcieram cheddar na wierzch. Pozostałe listki bazylii do dekoracji.

To gdzie te moje skarpetki ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz